Obudził nas warkot silnika samochodu. Okazało się, że to miłośnik grzybów, który wstał wcześniej niż my. Chłodny poranek spowodował, że zaczęliśmy ruszać się żwawo. Szybkie śniadanie i możemy jechać dalej. Dzisiejszego dnia pobijamy dotychczasowe rekordy: ponad 13 godzin na rowerze i 116 przejechanych kilometrów. W dodatku w przelotnym deszczu i w większości bardzo ruchliwą drogą krajową nr 28. To zupełnie odwrotna sytuacja w porównaniu z dniem poprzednim. Hałas mijających nas pojazdów, zwłaszcza na długich podjazdach, staje się coraz bardziej męczący. Jak najszybciej chcemy wjechać znów na łono przyrody. To trudny etap, ale niezbędny, żeby przybliżyć się do Pienińskiego Parku Narodowego. Tuż przed zmrokiem docieramy do trasy rowerowej Velo Dunajec. Ostatnie kilometrów jedziemy wzdłuż rzeki. Na nocleg wybraliśmy Krościenko, tym razem nad Dunajcem.